Zacznę od strony muzycznej. Czytając tą książkę słuchałam tylko i wyłącznie piosenki Kaleo pt. "Save yourself", która moim zdaniem swym łagodnym ale i momentami mocnym brzmieniem idealnie pasuje do całej historii.❤
Na pierwszych stronach poznajemy Matthiasa, około 36-letniego mężczyznę pracującego jako fotograf dla redakcji National Geographic. Za jedno ze swoich zdjęć dostał nawet nagrodę Pulitzera więc jest dość znaną postacią.
Matt idzie przez życie próbując nadążyć za światem, postępującą technologią i zmianą miasta, w którym niegdyś mocno biło życie.
Na samym początku książki nasz główny bohater dowiaduje się, że jego była żona jest w ciąży ze swoim drugim mężem (niegdyś przyjacielem Matta). Wszyscy pracują w tym samym biurze. I tak jak pracownicy redakcji współczują Matthiasowi, ten nie jest tym wszystkim zaskoczony. Wręcz przeciwnie. Życzy parze wszystkiego co najlepsze. Sam zaś wraca pamięcią do czasów studiów. Do tych wspaniałych lat pełnych kolorów...
Kiedy Matt razem ze swoim pracodawcą i zarazem wiernym przyjacielem wychodzą z biura kierują się na peron. Kiedy podjeżdża pociąg, Matt obserwuje jak wsiada do niego pewna kobieta. Drzwi pociagu się zamykają, kobieta się odwraca, a spojrzenia tej dwójki spotykają się. Matt kompletnie oszołomiony i szczęśliwy, jak głupek biegnie za odjeżdżającym pojazdem.
Potem dowiadujemy się, że tą kobietą była Grace. Prawdziwa miłość Matthiasa za czasów studiów. Dziewczyna, z którą ostatni raz się widział 15 lat temu...
Podkreślę fakt, że książka ta liczy zaledwie 320 stron, a to co się w niej dzieje jest powalające.
Renee Carlino w niezwykle łagodny i czuły sposób pokazała, ile nieszczęścia może się pojawić w życiu człowieka. To, przez co musieli przechodzić główni bohaterowie łamie serce. Ale też mamy świadomość, że gdyby nie te wydarzenia Matt i Grace byliby zupełnie innymi ludźmi.
Następna kwestia.
Wiem, że piszę o tym nie pierwszy i na pewno nie ostatni raz, ale główny bohater męski jest BOSKI. Proszę, przyznajcie się. Kiedy czytacie jakiś romans jesteście zakochane w danym bohaterze, ale kiedy książkę z tą postacią czytaliście już dobry miesiąc temu nawet nie pamiętacie jego imienia.
Ja Matthiasa będę pamiętała tak mocno jak postać, której historia liczy 5 tomów.
Dla mnie "Zanim zostaliśmy nieznajomymi"to urocza, smutna ale i niezwykle życiowa książka. Bardzo Wam ją polecam, choćby jako odrywający od życie romans.❤❤❤😚
****************************************
Tytuł: "Zanim zostaliśmy nieznajomymi"
Oryganlny tytuł:" Before We Were Strangers. A Love Story"
Autor: Renée Carlino
Wydawnictwo: Otwarte
Ilość stron: 320
Ocena: 10/10
Na pierwszych stronach poznajemy Matthiasa, około 36-letniego mężczyznę pracującego jako fotograf dla redakcji National Geographic. Za jedno ze swoich zdjęć dostał nawet nagrodę Pulitzera więc jest dość znaną postacią.
Matt idzie przez życie próbując nadążyć za światem, postępującą technologią i zmianą miasta, w którym niegdyś mocno biło życie.
Na samym początku książki nasz główny bohater dowiaduje się, że jego była żona jest w ciąży ze swoim drugim mężem (niegdyś przyjacielem Matta). Wszyscy pracują w tym samym biurze. I tak jak pracownicy redakcji współczują Matthiasowi, ten nie jest tym wszystkim zaskoczony. Wręcz przeciwnie. Życzy parze wszystkiego co najlepsze. Sam zaś wraca pamięcią do czasów studiów. Do tych wspaniałych lat pełnych kolorów...
Kiedy Matt razem ze swoim pracodawcą i zarazem wiernym przyjacielem wychodzą z biura kierują się na peron. Kiedy podjeżdża pociąg, Matt obserwuje jak wsiada do niego pewna kobieta. Drzwi pociagu się zamykają, kobieta się odwraca, a spojrzenia tej dwójki spotykają się. Matt kompletnie oszołomiony i szczęśliwy, jak głupek biegnie za odjeżdżającym pojazdem.
Potem dowiadujemy się, że tą kobietą była Grace. Prawdziwa miłość Matthiasa za czasów studiów. Dziewczyna, z którą ostatni raz się widział 15 lat temu...
Podkreślę fakt, że książka ta liczy zaledwie 320 stron, a to co się w niej dzieje jest powalające.
Renee Carlino w niezwykle łagodny i czuły sposób pokazała, ile nieszczęścia może się pojawić w życiu człowieka. To, przez co musieli przechodzić główni bohaterowie łamie serce. Ale też mamy świadomość, że gdyby nie te wydarzenia Matt i Grace byliby zupełnie innymi ludźmi.
Następna kwestia.
Wiem, że piszę o tym nie pierwszy i na pewno nie ostatni raz, ale główny bohater męski jest BOSKI. Proszę, przyznajcie się. Kiedy czytacie jakiś romans jesteście zakochane w danym bohaterze, ale kiedy książkę z tą postacią czytaliście już dobry miesiąc temu nawet nie pamiętacie jego imienia.
Ja Matthiasa będę pamiętała tak mocno jak postać, której historia liczy 5 tomów.
Dla mnie "Zanim zostaliśmy nieznajomymi"to urocza, smutna ale i niezwykle życiowa książka. Bardzo Wam ją polecam, choćby jako odrywający od życie romans.❤❤❤😚
****************************************
Tytuł: "Zanim zostaliśmy nieznajomymi"
Oryganlny tytuł:" Before We Were Strangers. A Love Story"
Autor: Renée Carlino
Wydawnictwo: Otwarte
Ilość stron: 320
Ocena: 10/10
Nie tylko ja widzę, że jestem mocno zakochana w tej historii. Po przeczytaniu tej historii miałam kaca książkowego i to dużego jak cholera ale warto było to przeczytać ❤️
OdpowiedzUsuńbloodlinereads.blogspot.com