Jeśli oczekujecie pochlebnej recenzji na temat tej książki... to na pewno nie u mnie. Nie będę was okłamywać, to była najgorsza i najdziwniejsza książka jaką przeczytałam do tej pory w 2018 roku.
Ezra Faulkner - młody chłopak, wschodząca szkolna gwiazda, jeden z najbardziej obiecujących zawodników gry tenisa. Tryska optymizmem, samozadowoleniem, uważany do bezmózgich, chcących jedynie imprez i sławy wyrostków. Wszystko to znika jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki kiedy to wracając z jednej z domówek Ezra został ofiarą wypadku samochodowego. Badania, operacje, rehabilitacje. Młoda gwiazda musiała sporo wycierpieć a i tak jego sportowa kariera została skończona raz na zawsze.
Przez te wszystkie dni od kiedy Ezra wyszedł ze szpitala, zdaje sobie sprawę jak bardzo ten wypadek wywrócił jego życie do góry nogami. Ominęły go liczne uroczystości, zabawy, przyjęcia. Zerwał
z dziewczyną a starzy przyjaciele z drużyny zadają się z nim tylko z litości. Chłopak nie chce mieć z nimi nic do czynienia. Nie chce ich współczujących spojrzeń.
W ten oto sposób Ezra staję się cieniem dawnego siebie.
Jednak odradza się jego dawna przyjaźń, poznaję ludzi że szkolnego kółka debatanckiego no i oczywiście jest dziewczyna.
Ale to wszystko jest bez sensu.
Książka mi się strasznie dłużyła. Koniec i wytłumaczenie tych wszystkich historii, przeżyć... To było takie głupie.
I to była książka gdzie myśląc nawet o śmierci WSZYSTKICH bohaterów, to wiem, że nie przejęłabym się tą "stratą". Ani trochę nie związałam się z postaciami. I jeszcze ta scena na prawie samym końcu... egh... ten kto czytał ten wie (chodzi o zwierzę Ezry).
NIE POLECAM, ANI NIC Z TYCH RZECZY.
Ten kto chce przeczytać tą książkę robi to na własną odpowiedzialność.
*************************
Tytuł: "Początek wszystkiego"
Oryginalny tytuł: " The Beginning of Everything"
Autor: Robyn Schneider
Wydawnictwo: Moondrive
Ilość stron: 316
Ocena: 3/10
Ezra Faulkner - młody chłopak, wschodząca szkolna gwiazda, jeden z najbardziej obiecujących zawodników gry tenisa. Tryska optymizmem, samozadowoleniem, uważany do bezmózgich, chcących jedynie imprez i sławy wyrostków. Wszystko to znika jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki kiedy to wracając z jednej z domówek Ezra został ofiarą wypadku samochodowego. Badania, operacje, rehabilitacje. Młoda gwiazda musiała sporo wycierpieć a i tak jego sportowa kariera została skończona raz na zawsze.
Przez te wszystkie dni od kiedy Ezra wyszedł ze szpitala, zdaje sobie sprawę jak bardzo ten wypadek wywrócił jego życie do góry nogami. Ominęły go liczne uroczystości, zabawy, przyjęcia. Zerwał
z dziewczyną a starzy przyjaciele z drużyny zadają się z nim tylko z litości. Chłopak nie chce mieć z nimi nic do czynienia. Nie chce ich współczujących spojrzeń.
W ten oto sposób Ezra staję się cieniem dawnego siebie.
Jednak odradza się jego dawna przyjaźń, poznaję ludzi że szkolnego kółka debatanckiego no i oczywiście jest dziewczyna.
Ale to wszystko jest bez sensu.
Książka mi się strasznie dłużyła. Koniec i wytłumaczenie tych wszystkich historii, przeżyć... To było takie głupie.
I to była książka gdzie myśląc nawet o śmierci WSZYSTKICH bohaterów, to wiem, że nie przejęłabym się tą "stratą". Ani trochę nie związałam się z postaciami. I jeszcze ta scena na prawie samym końcu... egh... ten kto czytał ten wie (chodzi o zwierzę Ezry).
NIE POLECAM, ANI NIC Z TYCH RZECZY.
Ten kto chce przeczytać tą książkę robi to na własną odpowiedzialność.
*************************
Tytuł: "Początek wszystkiego"
Oryginalny tytuł: " The Beginning of Everything"
Autor: Robyn Schneider
Wydawnictwo: Moondrive
Ilość stron: 316
Ocena: 3/10
Komentarze
Prześlij komentarz