"Bez słów" - pierwsza książka Mii Sheridan, którą przeczytałam, i po którą sięgnę jeszcze nie jeden raz.
"Czy są takie rany, których miłość nie zdoła uleczyć?"
Nasza głowna bohaterka, Bree Prescott wyjechała z rodzinnego Cincinaati, aby zapomnieć o strasznej przeszłości, wypadku, o tragedii, której była świadkiem, i która zabrała jej ojca. Dziewczyna chcąc odpocząć od policji, rozpraw, bólu i cierpienia trafia do małego pasteczka Pelion w stanie Maine. Jednak... nie jest to takie zwykłe miasteczko... hihi
Z Pelion wiąże się pewna historia, albowiem kilkanaście lat temu do tego miasteczka przybyła pewna kobieta. Byla przesliczna, miła, pomocna, pełna życia... mezczyzni tracili dla niej głowę... A zwłaszcza rodzeństwo Hale. O tak moi drodzy. Cała trójka młodych mężczyzn, młodych braci, zakochała się w jednej dziewczynie... pewno już się domysliliscie, że nic z tego dobrego wyjść nie mogło.
Dziewczyna wyszła za mąż za jednego z braci, miała z nim zdrowego syna, piękny dom. I wszystko mogłoby się pięknie skończyć... gdyby nie zazdrosny Hale, który powodując wypadek samochodowy zabił tą młodą kobietę, strzelił do swojego brata oraz zranił w sposób nieodwracalny swego siostrzeńca, małego Archera Hale'a.
Nie będę więcej Wam zdradzać z tej historii, ponieważ jej dalsze części, sekrety tych rodzin poznajemy stopniowo na kartach książki, aż wszystko układa nam się w jedną, porażającą całość.
Co do fabuły. Bree znajduję mały, drewniany domek blisko jeziora. Zaczyna pracę w kawiarni, poznaje nowych przyjaciół. Aż któregoś dnia trafia na wysokiego mężczyznę, z pięknymi szarymi oczami. Jednak to nie wygląd tak bardzi przykuł uwagę głównej bohaterki. Mężczyzna jest cichy, właściwie się nie odzywa. Ludzie jak tylko go widzą odwracają wzrok, nie podchodzą do niego, traktują jakby był trędowaty. Nie zaczynają z nim rozmowy, nie witają się. Udają jakby go nie widzieli, jakby go nie było.
Po ich dość niezrecznym pierwszym spotkaniu, Bree chce się więcej dowiedzieć o tym tajemniczym chłopaku. Słysząc opowieści, plotki, historię, dziewczyna pragnie dotrzeć do źródła tych opowiesci. Usłyszeć ich prawdziwą wersje i poznać skrzywdzonego przez przeszłość Archera Hale'a...
Ten romans... to nie taka zwykła miłosna historia. Od pierwszych stron można razem z Bree chodzić po Pelion, słuchać zdań, pragnąc odpowiedzi. Bohaterowie są niezwykle wykreowani. Każda najważniejsza część ich życia została opisana, wiemy co czuli w danym momencie. Możemy poznać ich obawy, najskrytsze potrzeby i myśli. "Bez słów" jest pełne emocji, zwrotów akcji, łez, szoku i bezgranicznej miłości.
**********************************
Tytuł: "Bez słów"
Oryginalny tytuł: "Archer's voice"
Autor: Mia Sheridan
Wydawnictwo: Otwarte
Ilość stron: 382
Ocena: 10/10
"Czy są takie rany, których miłość nie zdoła uleczyć?"
Nasza głowna bohaterka, Bree Prescott wyjechała z rodzinnego Cincinaati, aby zapomnieć o strasznej przeszłości, wypadku, o tragedii, której była świadkiem, i która zabrała jej ojca. Dziewczyna chcąc odpocząć od policji, rozpraw, bólu i cierpienia trafia do małego pasteczka Pelion w stanie Maine. Jednak... nie jest to takie zwykłe miasteczko... hihi
Z Pelion wiąże się pewna historia, albowiem kilkanaście lat temu do tego miasteczka przybyła pewna kobieta. Byla przesliczna, miła, pomocna, pełna życia... mezczyzni tracili dla niej głowę... A zwłaszcza rodzeństwo Hale. O tak moi drodzy. Cała trójka młodych mężczyzn, młodych braci, zakochała się w jednej dziewczynie... pewno już się domysliliscie, że nic z tego dobrego wyjść nie mogło.
Dziewczyna wyszła za mąż za jednego z braci, miała z nim zdrowego syna, piękny dom. I wszystko mogłoby się pięknie skończyć... gdyby nie zazdrosny Hale, który powodując wypadek samochodowy zabił tą młodą kobietę, strzelił do swojego brata oraz zranił w sposób nieodwracalny swego siostrzeńca, małego Archera Hale'a.
Nie będę więcej Wam zdradzać z tej historii, ponieważ jej dalsze części, sekrety tych rodzin poznajemy stopniowo na kartach książki, aż wszystko układa nam się w jedną, porażającą całość.
Co do fabuły. Bree znajduję mały, drewniany domek blisko jeziora. Zaczyna pracę w kawiarni, poznaje nowych przyjaciół. Aż któregoś dnia trafia na wysokiego mężczyznę, z pięknymi szarymi oczami. Jednak to nie wygląd tak bardzi przykuł uwagę głównej bohaterki. Mężczyzna jest cichy, właściwie się nie odzywa. Ludzie jak tylko go widzą odwracają wzrok, nie podchodzą do niego, traktują jakby był trędowaty. Nie zaczynają z nim rozmowy, nie witają się. Udają jakby go nie widzieli, jakby go nie było.
Po ich dość niezrecznym pierwszym spotkaniu, Bree chce się więcej dowiedzieć o tym tajemniczym chłopaku. Słysząc opowieści, plotki, historię, dziewczyna pragnie dotrzeć do źródła tych opowiesci. Usłyszeć ich prawdziwą wersje i poznać skrzywdzonego przez przeszłość Archera Hale'a...
Ten romans... to nie taka zwykła miłosna historia. Od pierwszych stron można razem z Bree chodzić po Pelion, słuchać zdań, pragnąc odpowiedzi. Bohaterowie są niezwykle wykreowani. Każda najważniejsza część ich życia została opisana, wiemy co czuli w danym momencie. Możemy poznać ich obawy, najskrytsze potrzeby i myśli. "Bez słów" jest pełne emocji, zwrotów akcji, łez, szoku i bezgranicznej miłości.
**********************************
Tytuł: "Bez słów"
Oryginalny tytuł: "Archer's voice"
Autor: Mia Sheridan
Wydawnictwo: Otwarte
Ilość stron: 382
Ocena: 10/10
Komentarze
Prześlij komentarz